piątek, 19 sierpnia 2016

Ujarzmiony dwustronny.

Już kiedyś wspominałam jak zaczęła się moja przygoda z biżuterią, ale nie pisałam jak rozpoczęłam sutaszowanie. Chęć posiadania  nie tuzinkowej biżuterii zrodziła się na dwa tygodnie przed weselem, na którym miałam w niej wystąpić. Jakże byłam zadufana i pewna siebie, że mam kupę czasu i co ja nie dam rady? Wszyscy co sutaszują wiedzą czym to się skończyło, po 3-godzinnej próbie wszystko wylądowało w koszu na śmieci. Po pewnym czasie kiedy opanowałam już sznury szydełkowo-koralikowe i beeding jako taki postanowiłam wrócić do sutaszu, bo nie powiem ale od początku byłam nim zauroczona. Tak się złożyło, że akurat byłam uziemiona przez złamaną nogę, więc czas, w którym i tak nie mogłam zbyt wiele zrobić poświęcałam na przeglądaniu stron z sutaszem. Od samego początku intrygował mnie sutasz dwustronny, wszystkie te misterne zawijaski, ślimaczki itp, mogłam godzinami siedzieć i na nie patrzeć. Postanowiłam ponownie spróbować. Wzór oczywiście ściągnęłam i szyłam parę kolczyków dwa tygodnie nie poddawając się. Jaka byłam z nich dumna i rozczarowana zarazem kiedy w niczym nie przypominały tych z internetu. Możecie ocenić sami:





Teraz kiedy moja przygoda z sutaszem weszła na trochę wyższy poziom, wróciłam do tematu, który cały czas za mną chodzi i nie daje mi spokoju. Tak powstał ten komplecik na razie w minimalnych ślimaczkach i zawijaskach, ale teraz jestem już bardziej usatysfakcjonowana. Jestem ciekawa co Wy myślicie na te moje wypociny?
  







A tak wygląda " tyłeczek" kolczyków.





Dziękuję wszystkim, którzy mnie odwiedzają jak i za komentarze pozostawiane pod postami :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ławeczka

 Mąż wykonał ławeczkę, która o dziwo okazała się bardzo potrzebna.  Gdy się pojawiła wszyscy zgodnie orzekli że właśnie tego tu brakowało 😁...